Wędkarstwo to hobby bardzo popularne wśród naszych rodaków. Każdy wędkarz wie, jak trudno złowić wymarzoną grubą sztukę, ale zapaleńcy mimo niedogodności i braku pewności, że ich trud się opłaci, miesiącami potrafią tropić i wabić tę jedyną, najwspanialszą rybę życia. Czy jednak wędkarze, którzy nie mają ochoty na takie poświęcenia, są pozostawieni bez szans na spotkanie z dużą rybą? Na szczęście nie.

Coraz popularniejszą formą wędkarskich wypraw są wyjazdy na łowiska komercyjne. Tam wręcz niemożliwym jest niezłowienie dużej ryby. Większość wód w Polsce jest we władaniu Polskiego Związku Wędkarskiego który ma dbać o ochronę środowiska i rybostan. W praktyce wygląda to tak, że w wodach PZW bardzo trudno złowić cokolwiek, a ryba powyżej standardowych wymiarów zdarza się naprawdę bardzo rzadko. Pozwolenia na wędkowanie natomiast kosztują nawet kilkaset złotych każdego roku. Niezadowolenie wielu ludzi z takiego układu można wykorzystać, zakładając łowisko komercyjne – zarządzane przez swojego właściciela, niepodlegające żadnym państwowym instytucjom.

Wystarczy nabyć na własność działkę ze zbiornikiem wodnym (musi być zamknięty, czyli nie może to być rzeka) i zainwestować nieco pieniędzy i czasu na zakup ryb i odpowiednie ich odkarmienie, aby szybko osiągnęły pożądane, duże rozmiary. Wędkarze, którzy chcą łowić w naszym stawie, muszą wnieść opłatę – pieniądze nie wędrują przez sieć urzędników, dzięki czemu w całości docierają do nas. Możemy za nie utrzymać łowisko, regularnie dokupować ryby i zapewnić im najlepsze możliwe warunki rozwoju. Stałym bywalcom warto zaproponować okresowe karnety lub zniżki.

Trzeba zastanowić się, jakie zasady związane z zabieraniem złowionych ryb najbardziej nam odpowiadają. Na jednych łowiskach w ramach opłaconego wędkowania można zabrać do domu wszystkie złowione ryby. Jeśli jednak łowisko jest takiego typu, że w godzinę jeden wędkarz może tam złowić kilkanaście kilogramów ryb, właścicielowi niezbyt opłaca się taki układ. Można ustalić, że zabiera się rybę największą, a resztę po skończeniu łowienia wypuszcza się z siatki do wody. Niektórzy zarządcy każą płacić za wędkowanie i dodatkowo za każdą rybę, którą się złowi, niezależnie od tego, czy chcemy ją zabrać, czy nie. Ma to swoją logikę – ryba ukłuta haczykiem może zachorować i zdechnąć, nawet jeśli od razu po złowieniu zostanie wypuszczona. Zapobiegliwi liczą każdą złowioną rybę jako straconą.

Warto pamiętać, że wędkarze to specyficzni ludzie, lubiący się spotykać przy piwie i dyskutować o swoich połowach i metodach. Można więc zachęcać ich do korzystania z naszego łowiska nie tylko dużymi rybami, choć te są zdecydowanie najważniejsze. Infrastruktura, taka jak bar i sklepik wędkarski, tylko podniesie atrakcyjność całego miejsca. Dodatkowym miłym akcentem będą zdjęcia ryb z naszego stawu trzymanych przez szczęśliwych łowców. Nie bójmy się wprowadzać w życie naszych pomysłów. Prowadzenie łowiska komercyjnego to wspaniała przygoda, ogromna satysfakcja i, dla niektórych, po prostu sposób na życie.